wtorek, 14 listopada 2017

Od jakiegoś czasu poświęcam więcej uwagi na ludzi, którzy mnie otaczają. I wiecie co? Zauważyłam, że ci, z którymi jeszcze przed wakacjami miałam taki super kontakt, totalnie się ode mnie odcięli, bez słowa. Kompletna ignorancja.
Z początku było mi przykro i to bardzo, bo nie wiedziałam w czym tkwi problem, ale już mnie to nie obchodzi. Co mi po takiej znajomości. Zabawni są tacy ludzie, wyszukują niedoskonałości w innych zamiast spojrzeć na siebie. Teraz mam więcej czasu dla przyjaciół, których kocham nad życie i nigdy bym ich nie zostawiła.
...
Niestety moją bliską kumpele zostawiłam, ponieważ w dniu moich urodzin napisała mi, że jestem głupia i naiwna - bo potrafię wybaczać i nie trzymać złości w sobie wieki.
Jakiś czas temu zostawiła mnie bratnia dusza, ponieważ zachowuje się dziecinnie itd., a tylko broniłam swego, jak by to było coś złego. Może faktycznie się nie zachowałam jakoś przyzwoicie, ale ja jej nie oceniałam tylko akceptowałam. Czy to tak wiele, że oczekiwałam tego samego? Akceptację a nie ocenę? Wydaje mi się, że nie :)
Patrząc z perspektywy czasu - dnia, miesięcy, lat - największym skarbem jaki posiadam, jest moja rodzina. Moja mama, tata i moje dwie siostry. Choć się kłócimy i czasami nie odzywamy tygodniami, zawsze znajdziemy drogę powrotną.
A znajomi? Przemijają, rzadko się zdarza, że zostają na zawsze. Przez to, że straciłam ich część, ciężko mi zaufać nowym osobom, ale mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni. /xoxo

środa, 5 kwietnia 2017

Prawie wszystko się zaczęło układać, zaczęłam być bardziej zorganizowana, robić notatki, uczyć się, znajdować czas dla siebie i zdrowo się odżywiać (nawet usłyszałam od mojej współlokatorki, że w końcu zaczęłam jeść coś normalnego, o ile w ogóle).
Jednak czasami wracają wspomnienia. Ostatnimi czasy jest to mój przyjaciel/kolega o ile w ogóle ktoś. Dla mnie jest/był bardzo ważny, jednak ja nie wytrzymałam presji i zerwałam kontakt. Nie chciał słuchać moich wyjaśnień, ale nie poddałam się. Pokazałam skruchę, że na prawdę mi przykro i że przepraszam, przecież mogłam zareagować łagodniej. Ale wiecie być dziewczyną, mocno się zdenerwować, wybuchnąć całą frustracją. Dużo rzeczy się może wtedy wydarzyć.
Najważniejsze co, to postanowiłam wszystko naprawić, ale już tego nie zniosę. Suche odpowiedzi, wykorzystywanie mnie, znajdowanie dla mnie "minuty" czasu, bo się spieszy na urodziny. Jeśli kogoś kochasz, to pozwalasz odejść, ale czasami jest to trudniejsze niż się wydaje.

Gdyby nie ta garstka znajomych i rodzina do której przyjeżdżam nie miałabym po co wracać. Oprócz 2 przyjaciółek tutaj we Wrocławiu, nie mam nikogo. Nikogo tak prawdziwego jak one. I choć widuje się z nimi bardzo rzadko, to wiem, że się bardzo kochamy i zawsze możemy na siebie liczyć.

Nie chcę tracić czasu na rzeczy/osoby, których już się nie da naprawić, nie chcę być blokowana na portalach społecznościowych i czuć się odrzucona. Chcę odnaleźć sens mojego życia. Chcę odnaleźć prawdziwą mnie. Chcę żeby ludzie mnie szanowali i nie postrzegali "dzisiaj się nie pomalowałaś?".

Wierzę, że dam radę tego dokonać, muszę! Jeśli jednak tak się nie stanie, to się nie poddam, już tyle razy upadłam, że można by pomyśleć - "po co wstawać?". Jest to bardzo ważne dla mnie, udowadniam sama sobie do czego jestem zdolna i jaka jest moja wartość. /xoxo

środa, 1 marca 2017

Nocny klub

W pewnym momencie na studiach z mojej winy zostałam pozbawiona środków do życia. Wyobraźcie sobie, zagubiona dziewczyna w dużym mieście z opłatami za akademik bez środków na koncie. Oczywiście musiałam znaleźć pracę. Kiedyś sobie żartowałam z MR., że może w jakiejś przyszłości zobaczę jak wygląda praca w klubie nocnym dla panów. Nie musiałam długo czekać. To była druga praca do jakiej się dostałam i najlepiej płatna. Jednak nie wszystko jest takie piękne i kolorowe jak się wydaje. Praca kelnerki w takim miejscu nie wydaje się aż taka zła w porównaniu do hostess i tancerek. "Przecież w normalnym klubie też bym tylko zbierała i roznosiła zamówienia." Jednak po dłuższych przemyśleniach dotarło do mnie, że popełniłam wielki błąd podpisując umowę o pracę. Do takich klubów przychodzą przecież żonaci mężczyźni, faceci, którzy mają dzieci.
Na miejscu są 2 karty menu - 1 dla klientów i 1 dla tancerek; tańce prywatne i trwonienie dużych kwot pieniędzy. Oczywiście w prawie każdym takim miejscu znajduje się bankomat, a także można zapłacić przelewem. Wyobrażacie sobie, że pracujecie w takim pubie i spotykacie kolegów swojego ojca lub swojego przyszłego szefa. Jest to strasznie upokarzające. Nikomu nie polecam takiej pracy. Poznałam tam osoby, których nie chciałabym więcej spotkać. Wyzyskiwały pieniądze od innych z taką łatwością. Z racji tego, że byłam tam nowa, wszyscy byli mną zainteresowani. "Nieśmiała dziewczynka z kręconymi włosami." Po tygodniu pracy już wiedziałam jak zakręcić klienta sobie wokół palca. Nie jest to coś z czego jestem dumna, bo z pewnością nie jestem. Jednak poznałam część ciemnego świata, sekty, która mota myślami dużej ilości mężczyzn ,zarabiając na tym krocie. /xoxo

poniedziałek, 27 lutego 2017

Happy

Moje największe marzenie i cel na ten rok to odkryć na nowo siebie. Tego lata popełniłam wiele błędów, przestałam się szanować i jakkolwiek ktoś na to zareaguje, straciłam pożądanie. Już tego nie czuje (motylki w brzuchu na komediach romantycznych, miłość), ale chciałabym, dlatego byłam gotowa zaprzestać moje "przyjacielskie relacje", bo na dłuższą metę, mogą one zepsuć człowieka.
Minęły 2 miesiące od tego czasu i choć zdarzały mi się upadki, starałam się podnosić i już widzę, że było warto by choć przez chwilę poczuć to piękne uczucie. W miłości nie mam szczęścia. Moja już była przyjaciółka sypia z moim byłym, mój obecny były rujnuje związek mojej siostry z jego najlepszym przyjacielem, a ja obecnie znajduje się między młotem a kowadłem. Mimo to wierzę w prawdziwą miłość i w to, że pewnego dnia i ja będę szczęśliwa. /xoxo

Byle do celu

Już nie pamiętam nawet ile razy próbowałam założyć bloga.Wiedziałam, że chcę pisać o moim życiu ale tak na prawdę nie wiedziałam od czego zacząć. Może wszystkiego wam nie zdradzę, ale uznam to za pewnego rodzaju moją terapie, żeby odciążyć mój umysł od tysiąca myśli w mojej głowie.
Jestem Ada, mam 19 lat i studiuje stosunki międzynarodowe na UWr. Zaczynam wszystko od nowa. /xoxo